Parę miesięcy temu słyszałam w radio reklamę. Wbiła mi się w pamięć – tylko dlatego, że zaciekawiła mnie jako marketerkę, nie potencjalną konsumentkę.
Pewna restauracja w Warszawie postanowiła wykorzystać szum wokół polityków i “znanego-już-wszystkim-z-nagrywania” miejsca na “gastronomicznej mapie stolicy”.
Przekaz reklamowy brzmiał mniej-więcej tak: “A może wystarczyłoby bez podsłuchów? Tak, tak, panie premierze.”
Zdań byłoby tyle, ilu dyskutantów.
Jedni powiedzą – trzeba wykorzystywać nadarzające się okazje. Inni – jak ja – będą się odżegnywać od takiego pomysłu.
Znacie to powiedzenie “nieważne, jak mówią – ważne, żeby mówili”.
Zdaje się, że ktoś wziął je sobie do serca 🙂
Jestem zdania, że wykorzystywanie słabości innej marki nie jest dobrym narzędziem do budowy wizerunku własnej. Owszem, może przynieść korzyści w krótkim okresie czasu. Jeśli myślisz długofalowo, nie jest to dobry element strategii.
Dlaczego?
Z jednej prostej przyczyny – reklamodawca nie przedstawił atutów restauracji.
Zakładam, że potencjalny klient nie wie, dlaczego miałby do niej pójść.
Czy ze względu na menu, na obsługę czy na wystrój?
Być może w treści reklamy znalazła się wzmianka na ten temat, jednak skutecznie przyćmił ją przekaz negatywny.
Szukaj wyróżnika marki. Nie buduj strategii komunikacji na przeciwieństwie wobec konkurencji, bo wtedy to konkurencja -a nie Ty sam – wyznacza Twoje pozycjonowanie.
Cechy wyróżniające dają Ci możliwość budowania powtarzalnego przekazu i tym samym konsekwentnego wizerunku marki.