Korzyści w reklamie – faktyczne, nie mityczne

Pod koniec zeszłego roku dostałam e-mail od jednej z placówek medycznych.

Najpierw oceniłam ten e-mailing pod kątem estetycznym – słodki obrazek!
Następnie przeczytałam treść i…zdębiałam!

Patrzę na ten e-mailing jako kobieta i mama dwójki dzieci.
Mój punkt widzenia jest taki – te korzyści zostały wymyślone. Nie są dla mnie realnymi zaletami, którymi kieruje się grupa docelowa w podejmowaniu decyzji.

U większości przyszłych mam pewnie pojawiła się w głowie ta myśl – “co będzie, jeśli coś pójdzie nie tak”.
Czy jest to jednak czynnik decyzyjny przy planowaniu porodu? Czy ktoś podejmuje taką decyzję na podstawie “promocji w razie komplikacji”, czyli zakładając zły scenariusz dla noworodka?

Na pewno nie przesłałabym takiej informacji do żadnej mojej koleżanki, która spodziewa się dziecka. Nie życzyłabym przyszłej mamie (nieważne, czy rodzi pierwszy, czy kolejny raz), aby znalazła się w takiej sytuacji i mogła skorzystać z tej “promocji”.

Reasumując: korzyści są podstawą języka przekazu reklamowego, z tym że muszą być autentyczne i ważne.
Mam wrażenie, że wielu przypadkach to kwestia zarówno przemyślenia, jak i wyczucia – tych subtelnych cech, które wpływają na jakość działań marketingowych.

PS. To mój subiektywny odbiór. Być może się mylę, bo firma medyczna przeprowadziła badania ilościowe, z których wynikło, że jest to jeden z istotnych czynników decyzyjnych.

Jeśli to temat, na który chcesz się wypowiedzieć – poniżej udostępniam miejsce. Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *