Koniec ery naiwności

Zwykle reklamy świąteczne zapowiadają miły nastrój dzięki Świętemu Mikołajowi, który rozdaje prezenty. Budzą nadzieję na przyjemną atmosferę przygotowań do uroczystości, z aromatem kawy i słodkości w tle.

Stosując język kinowych trailerów, zapowiem tak: tej jesieni pewna era się skończyła.
Przynajmniej dla mnie.
W świat Świętego Mikołaja brutalnie wkroczyli dorośli ze swoimi korporacyjnymi zachowaniami.

Wszystko za sprawą pewnej reklamy.

Nie jest istotne, czyja jest to reklama – jakiej marki, usługodawcy czy producenta.
Spot telewizyjny pokazuje wnętrze biura, w którym widzimy pracowników. Wszyscy przebierają się w czerwone kubraczki. To spora armia Świętych Mikołajów, która – jak się spodziewamy – lada chwila “ruszy do miasta”. Szef daje im wskazówki odnośnie do zalet ich oferty.
To stereotyp szefa z korporacji – takiego, który zagrzewa zespół do działania za pomocą tzw. “sprawdzonych technik”. Głośno pokrzykuje, a zespół podchwytuje i chóralnie recytuje kolejne niezbite korzyści.
To motywacja w stylu “zbiorowego nakręcania się na sprzedaż”. Następnie szef wzywa do działania, czyli każe mikołajom ruszać do miasta.
Są to bodajże słowa (nie pamiętam, czy cytuję dokładnie) “To na co czekacie? Brać za wory i do miasta”!

To, co mnie odstręcza w tym sposobie komunikacji, to:

  • teksty oraz emocje. Szczególnie koniec filmu reklamowego, gdzie szef w arogancki sposób zwraca się do pracowników.
    Słowa: “brać za wory” są prymitywne – w kontekście postaci Świętego Mikołaja. Tak samo, jak sposób motywowania pracowników – pokrzykiwanie, uderzanie w klatkę piersiową.
  • pokazanie relacji szef – pracownicy. Arogancki szef i pracownicy, którzy są w niego wpatrzeni i dostosowują się do jego stylu komunikacji.
    Przypuszczam, że ta reklama miała być zabawnym nawiązaniem do filmu “Wilk z Wall Street”.

Abstrahując od tego, że reklama może mi się podobać lub nie – jakie są jej “efekty uboczne”?

  • Dla potencjalnego konsumenta.
    Widziałam tę reklamę trzy- lub czterokrotnie. Za każdym razem skupiałam się na odbiorze wizualnym (to rejestruje mózg w pierwszej kolejności). Nie słuchałam, co mówią aktorzy. Nadal nie wiem, co zawiera pakiet świąteczny.
    Tam, gdzie jest za dużo formy, często pomijamy treści. Zapamiętujemy obraz, ale nie szczegóły oferty.
  • Dla potencjalnego pracownika.
    Ta reklama jest też komunikatem na temat firmy. Buduje jej wizerunek. Być może z badań wynika, że taki przekaz trafia do określonej grupy docelowej – na przykład młodszego pokolenia.

Wiem jedno – nie chciałabym pracować w takiej firmie. Jako klient zastanawiam się, czy swoimi pieniędzmi chciałabym wspierać taki sposób zarządzania ludźmi w organizacji.

Zdjęcie www.gratisography.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *