Zaufanie w biznesie to temat ważny przede wszystkim dla osób prowadzących własną działalność. Zaufanie to ich “być albo nie być” – zależy zarówno od ich usług, jak i od relacji.
Chcę opisać Ci, jak wygląda to z mojej perspektywy – teraźniejszej (jako właścicielki firmy) i wcześniejszej (pracownicy działu komunikacji marketingowej).
Jakie są podejścia?
Gdy pracowałam “po stronie klienta”, czyli w dziale komunikacji marketingowej, zwykle dawałam drugiej stronie “kredyt zaufania” – nawet, jeśli była to nowa firma. Zakładałam, że mój kontrahent będzie zachowywać się wobec mnie w sposób “fair”. Wynika to głównie z mojej osobowości. Cenię sobie relacje z ludźmi oraz możliwość tworzenia na ich bazie czegoś nowego i korzystnego dla obu stron.
Moje dotychczasowe doświadczenia pozwalały mi twierdzić, że większość ludzi jest “w porządku”. Niektórzy twierdzą, że ludzie “przyciągają się” przez swoje wartości i werbalizowane przekonania. To jest ta “chemia” między ludźmi. Jeśli czujesz ją od pierwszego spotkania, zwykle zapowiada się dobra współpraca.
Inna część ludzi ma odmienne założenia dotyczące świata i ludzi – przekonania typu “wszyscy kombinują, żeby mnie oszukać” lub “ludzie z natury są leniwi i nie będzie im się chciało tego robić”. Jeśli ktoś często doznawał zawodu w kontaktach z innymi, te negatywne doświadczenia kształtują jego poglądy na współpracę biznesową. Te osoby – patrząc na moje podejście – najprawdopodobniej stwierdzą, że jest ono naiwne. Mogą je skomentować na przykład w ten sposób “ona jest zbyt pobłażliwa, a tu trzeba rządzić twardą ręką” lub “ona daje sobie wchodzić na głowę”.
W nielicznych przypadkach przekonałam się, że kontrahent tak o mnie myślał. Wydawało mu się, że może to wykorzystać. Jednak, gdy jego zachowanie było sprzeczne z moimi wartościami z kategorii “uczciwość” i “szacunek dla drugiego człowieka”, reagowałam w zupełnie inny sposób. Mój współpracownik często bywał zdziwiony. Dlaczego? Ponieważ każdy z nas ma swoje wartości, o które – nawet, jeśli jest spokojną osobą – w pewnym momencie “zawalczy”.
Przez lata współpracy z różnymi podmiotami zrozumiałam, że zaufanie w biznesie jest podstawą efektywnej realizacji projektów. Tę wiedzę zdobywałam dzięki różnym doświadczeniom, także negatywnym, które czasem wynikały z mojej winy. W moim przypadku wyzwaniem była praca nad przekonaniem, że “najlepiej zrobię to sama”, bo to ja wiem, co chcę otrzymać. To przekonanie nie wspierało mnie, gdy chodziło o efektywność działań.
Zaufanie w biznesie – praktyczny przykład
Jako marketerka współpracowałam z różnymi podmiotami: agencjami reklamowymi, PR, domami mediowymi i oferentami innych usług dla działu marketingu. Na co dzień miałam do czynienia z tworzeniem treści – dzisiaj powiedziałabym “contentu”. Parę lat temu nie było takiego terminu, jak “content management”, a to także leżało w moim obszarze zadań.
“Będąc młodą marketerką”, wiele z tych tekstów poprawiałam. Kreśliłam słowa na wydrukach papierowych lub cromalinach albo dokonywałam zmian w edytorze tekstowym. W swoim zadufaniu oraz braku zaufania uważałam, że inni nie umieją pisać. Narzekałam, że powinnam otrzymywać pensję copywritera, redaktora i korektora treści.
Tak działo się do pewnego czasu.
Jeśli myślisz, że nastąpił jakiś nagły przełom, to powiem, że nie. Po prostu, stopniowo dojrzewałam do tego, aby zadać sobie podstawowe pytanie: “skąd wiem, że to, co proponuję, jest najlepszym możliwym rozwiązaniem”? Zaczęłam kwestionować swoje przekonania i zastanawiać się, jak wygląda ta sytuacja z punktu widzenia zespołu agencyjnego. Wyobraziłam sobie, że mają mnie za “maniaczkę poprawek”. Pewnie było to bardzo zbliżone do prawdy.
Czy chciałam być tak postrzegana? Zdecydowanie nie.
Chciałam być partnerem do dyskusji, aby najlepiej wykorzystać wiedzę całego zespołu, a nie tylko swoją.
Wcześniej myślałam, że duża ilość zgłoszonych przeze mnie poprawek świadczy o tym, że:
- znam się na temacie,
- jestem profesjonalistką,
- wykazuję duże zaangażowanie w projekt.
Były to moje przekonania, których inni wcale nie musieli podzielać. Mogli oceniać moje zachowanie zupełnie inaczej.
Możesz pojawia się w Twojej głowie pytanie, jak przejawiało się moje zaufanie w biznesie w stosunku do twórców treści.
Zaczęłam patrzeć przychylniejszym okiem na teksty, które otrzymywałam.
Zrozum mnie dobrze – zwracałam uwagę na jakość i nadal utrzymywałam pewne wymagania. Nie upierałam się, żeby przeformułowywać zdania “na moją modłę”. Ulubiony argument marketerów “to nie brzmi dobrze” (bez żadnej innej propozycji czy wskazania kierunku) powoli wychodził z użycia w moim języku.
Dlaczego o piszę o zaufaniu?
W ciągu ostatnich kilku lat zdarzyło mi się współpracować z osobami, w których rozpoznawałam “dawną siebie”. Ta świadomość pozwoliła mi patrzeć na nich pozytywnie. Zamiast ich oceniać, myślałam sobie “aha, oni jeszcze nie doszli do tego etapu i nadal wierzą, że wiedzą lepiej”. Wierzę, że dzięki takiemu podejściu mam szansę na bardziej udaną współpracę.
Czy ten tekst brzmi znajomo?
Jeśli tak, przemyśl poniższe pytania:
- Czy ufasz swoim pracownikom? Jak jest z kontrahentami czy partnerami, z którymi współpracujesz?
- Jak okazujesz im to na co dzień?
- Czy Twoi współpracownicy faktycznie czują, że im ufasz?
Jeśli chcesz skonsultować się ze mną w tej kwestii, daj znać. Chętnie podejmę z Tobą kontakt.
Jeśli to jeszcze nie jest ten etap, pobierz mój e-book na temat wartościowej komunikacji. Formularz zapisu znajdziesz obok.
Photo by Kelly Sikkema on Unsplash